Tunezja - listopad 2008

Kolejna podróż za mną. Tym razem wybór (nieco przypadkowy przyznam) padł na jeden z krajów Maghrebu - Tunezję. Po Egipcie jest to jedno z najczęściej odwiedzanych państw północnej Afryki. Oczywiście jest to kraj arabski, pełen kontrastu, orientalizmu, egzotycznych zapachów i kolorów.

Listopad to jak najbardziej miesiąc sprzyjający zwiedzaniu Tunezji (no może mniej opalaniu).
Sahara - odmienna od kamienistej hamady Egiptu urzeka swoją prostotą i surowością. Krajobraz - czasem nieco księżycowy skłania do refleksji. Do tego jeszcze przejażdżka na wielbłądzie w tradycyjnym stroju i pełnia szczęścia gwarantowana. Zielone palmy, widoczne w oddali to oazy, a w nich osady rdzennych mieszkańców Tunezji - Berberów. W tym surowym krajobrazie jest jeszcze jedna ciekawostka, a mianowicie wykute w skałach domy w Matmacie zamieszkiwane przez Les Troglodites. W centralnej zaś części tego kraju warto zobaczyć słone jezioro Szatt al-Dżarid., szczególnie polecam wczesnym choć zimnym rankiem (około 5.00) , kiedy nad pustynią wschodzi Słońce. Feeria barw nastraja romantycznie, jak z resztą cały Maghreb.

W trakcie wycieczki nie sposób pominąć Koloseum w Al-Dżamm , zabytku pochodzącego z czasów panowania starożytnych Rzymian. Przy wąskich uliczkach miast, w kawiarniach przy dźwiękach orientalnej muzyki i nawoływań muezina siedzą mężczyźni grający w domino, popijający kawę i herbatę.

Jednak dla mnie orient to przede wszystkim meczety z ich strzelistymi minaretami, zatłoczone uliczki medyny, zapach przypraw na arabskim suku czy smak herbaty ze świeżymi listkami mięty.

Skoro jesteśmy przy temacie kulinarnym...grzechem byłoby nie skosztować pikantnego kuskus z warzywami i baraniną lub kurczakiem, a na deser wybornie słodkie daktyle.

Tunezja to od VII w. kraj muzułmański. To tutaj znajduje się jedno z siedmiu świętych miast islamu - Kairuan z najstarszą świątynią w północnej Afryce.  Stojąc u stóp potężnych murów meczetu w pełni odczuwa się atmosferę tego arabskiego, a jednocześnie bliskiego Europie kraju.