Włochy 1998/1999


    Moja podróż do Rzymu-stolicy Włoch, wiecznego miasta, do którego podobno prowadzą wszystkie drogi, miała miejsce na przełomie 1998/1999 r. Przejazd autokarem wyniósł wówczas 450 zł w obie strony. Jest to podróż długa, nieco męcząca, ale dzięki temu można podziwiać również widoki na całej trasie Słupsk-Rzym. Możliwy jest też przelot samolotem z Warszawy. Koszt przelotu w obie strony wynosił wtedy około 1100 zł ze zniżkami.

Dojazd

       Autokar rozpoczynał trasę w Gdańsku i w poszczególnych miastach Polski (m. in. Słupsk, Koszalin, Piła, Poznań) kompletował pasażerów. Praktycznie większą część trasy zajął przejazd przez Polskę z uwagi na nienajlepszą jak wiadomo jakość dróg, przy czym był to grudzień, więc część dróg podrzędnych nie była odśnieżona.

        Granicę polsko-czeską przekroczyliśmy w Pietrowicach (niewielkie przejście graniczne) w celu uniknięcia bardziej szczegółowej kontroli. Przez Czechy jechaliśmy nocą i około 3.00 rano byliśmy na granicy czesko-austriackiej (miejscowość Kleinhaugsdorf po stronie austriackiej). Z tej miejscowości jest około 75 km do Wiednia, który minęliśmy obwodnicą. Austrię minęliśmy w nocy, więc niewiele można było zobaczyć, tym bardziej, że droga prowadziła w większości górskimi tunelami.

        O godzinie 8.00 byliśmy na granicy z Włochami w miejscowości Tarvisio w Alpach Karnijskich. Granica między Austrią a Włochami jest otwarta, więc w miejscu, gdzie powinno się okazać paszporty stały tylko opuszczone budki straży granicznej. Widok Alp rozświetlonych porannym grudniowym słońcem był niesamowity. Uroku dodawały mu skąpane w czerwieni szczyty górskie. Od tej pory zarówno krajobraz jak i klimat stawał się coraz bardziej zróżnicowany, w zależności od wysokości nad poziomem morza.

        Kolejny postój był już w Wenecji - mieście leżącym na Nizinie Padańskiej nad Zatoką Wenecką. Następnym miastem była Bolonia leżąca na pn. - wsch. stokach Apeninów Północnych, miasto najstarszego w Europie uniwersytetu. Autostradą przejechaliśmy do Florencji. W drodze do Rzymu mijaliśmy charakterystyczne dla tej części Europy zamki budowane na stokach gór. O godzinie 18.00 autokar zatrzymał się na dworcu Tiburtina w Rzymie. Sama podróż trwała więc 37 godzin. W Rzymie, pierwszą rzeczą która mnie zaskoczyła była temperatura (16°C).

Co warto zobaczyć

       Centrum geograficznym i urbanistycznym Rzymu jest plac Wenecki. Tu zbiegają się najważniejsze arterie komunikacyjne miasta. Jest to również centrum rzymskiego życia politycznego, społecznego i religijnego.

     Ciekawym miejscem dla odwiedzających Rzym jest Forum Romanum. To tam w czasach antycznych zbierali się jego mieszkańcy decydujący o wszelkich sprawach publicznych i prywatnych. Obecnie jest zespół starożytnych ruin zachwycających swoimi rozmiarami. W pobliżu Forum Romanum znajduje się Koloseum, czyli amfiteatr rzymski, którego widownia mogła pomieścić 50 tysięcy widzów. W Koloseum odbywały się niegdyś m.in. walki gladiatorów. Równie popularny jest Kościół Najświętszej Maryi Panny. Posiada on w przedsionku olbrzymi medalion zwany Bocca della Verita (Usta Prawdy). Według legendy gryzie on ręce wszystkich, którzy kłamią.

        Ulicą Ostensa można dojść do Bazyliki św. Pawła za Murami - drugiej pod względem wielkości bazyliki rzymskiej (najlepiej dojechać metrem - cena 3000 lirów).

       Ulubionym miejscem spacerów rzymian jest ulica Via Appia Antica, wzdłuż której wznoszono pomniki nagrobne i wykuwano katakumby. Przy tej ulicy znajduje się także kościół Domine Quo Vadis. Można w nim zobaczyć popiersie Henryka Sienkiewicza, autora tej powieści. Ulica Via Appia wiedzie do katakumb św. Kaliksta (miejsca gdzie grzebano pierwszych chrześcijan). Okazałą budowlą jest także Bazylika św. Jana na Lateranie. Wewnątrz znajduje się niezwykle malowniczy, ukwiecony krużganek, wokół którego wznoszą się wykładane płytkami kolumienki. Przy Pałacu Laterańskim (była rezydencja Papieży) znajdują się święte schody, po których wierni wchodzą na kolanach. Na każdym schodku wmontowane sa relikwie świętych.

     Niemniej słynna jest Fontanna di Trevi, do której według zwyczaju turyści chcący powrócić do Rzymu wrzucają monetę. Wokół fontanny o każdej porze dnia jest dużo ludzi. Znanym miejscem w tym mieście jest Plac Hiszpański ze swoimi okazałymi schodami. Jest to miejsce spotkań artystów, młodzieży i cudzoziemców. Warto obejrzeć także: Panteon, Kościół św. Agnieszki, Plac Navona, Pomnik A. G. Garibaldiego (stoi na Wgórzu Janikulum - wspaniałym miejscu widokowym), Parki - Villa Doria Pamphili i Villa Borghese (miejsca rekreacji, wypoczynku i spotkań zakochanych).

    W obrębie Rzymu znajduje się jedno z najmniejszych państw świata - Watykan, powstałe 21 lutego 1929 r. Centralne miejsce zajmuje w nim Bazylika i Plac św. Piotra. Bazylika posiada okazałą kopułę, na którą można wejść za 8000 lirów (rozciąga się z niej panorama miasta). Tutaj znajdują się też muzea watykańskie, możliwe do zwiedzania za darmo w każdy poniedziałek. Dla zwiedzających przeznaczonych jest kilka tras, a każda z nich kończy się w Kaplicy Sykstyńskiej, w której odbywają się conklave.

Okolice Rzymu

       W odległości około 53 km na pn. - zach. od Rzymu, nad Morzem Tyrreńskim znajduje się miasteczko turystyczne i zarazem port morski - Civitavecchia. Rosną tam typowe dla tego klimatu rośliny twardolistne i palmy. Wspaniale wyglądają hotele i domy wypoczynkowe (wszystkie pomalowane na biało). Plaża nie przypomina naszej z uwagi na brak złocistego piasku, dużo natomiast jest kamieni i wodorostów.

       Na wschód od Rzymu, w odległości około 30 km znajduje się Tivoli. Jest to Miasto Tysiąca Fontann posiadające bogatą historię. Znajdują się tam zabytki pamiętające czasy Etrusków. Najciekawszym miejscem jest Villa (park) Gregoriana i Villa d'Este. Wstęp kosztował 8000 lirów. W Villi d'Este fontanny i kaskady tworzą harmonijną całość (m.in. Fontanna Organów, Aleja Stu Fontann).
Poza tym Tivoli leży na wzgórzu, na zboczach którego rozciągają się malownicze gaje oliwne.

Jedzenie, zwyczaje, ciekawostki

     Grudzień to miesiąc, w którym dojrzewają pomarańcze. Na każdym kroku widoczne są drzewa dzikich pomarańczy. Do jedzenia się jednak nie nadają (są gorzkie).
Cały Rzym przygotowuje się do świąt Bożego Narodzenia i przywitania Nowego roku, dlatego całe miasto rozświetlone jest kolorowymi lampkami, lampionami i ozdobione świątecznymi akcentami.

    Głównym daniem jest oczywiście makaron (niekoniecznie spaghetti) z różnego rodzaju sosami i dodatkami. Obowiązkowo na stole musi się znaleźć sałata pokropiona winnym octem i oliwą z oliwek. Podawana jest do prawie każdego dania. Włoska kuchnia opiera się na warzywach (szparagi, szpinak, cykoria), przez co jest dietetyczna i zdrowa. Do obiadu i kolacji podaje się wytrawne, słabe wino i wodę. Miasto ma swój charakterystyczny klimat, który dodatkowo ubarwiają kawiarenki z capuccino (cena 10000 litrów). Na śniadanie Włosi piją ten rodzaj kawy lub kawę espresso i jedzą słodkie rogaliki. Poza tym we włoskim menu znajduje się pizza (różnego rodzaju), frutti di mare, lazagne, salami oraz szynka parmeńska i różnego rodzaju sery. Polakowi ciężko przyzwyczaić się do sjesty. Trwa ona z reguły od godziny 12.00 do 14.00 lub od 13.00 do 15.00. W tym czasie pozamykane są wszystkie sklepy i urzędy oraz niektóre muzea i kościoły. Miasto wyludnia się a na ulicach widoczni są tylko cudzoziemcy.

        W autobusach i metrze najlepiej widać mieszankę narodowości, ras i języków. Niestety często z "tłumu" soczystą wymową wyróżniają się Polacy. Kontroli w autobusach raczej nie ma, jednak jak już się na nią trafi bez biletu, trzeba słono zapłacić.
Włosi sprawiają wrażenie bardzo energicznych, wesołych, pełnych temperamentu ludzi. Dzieci na ulicach w ciągu dnia nie widać, dopiero wieczorem nawet o 22.00 w pizzeriach. Częste są małżeństwa mieszane, w tym polsko-włoskie.
We wszystkich miejscach trzeba bardzo uważać na złodziei. Szczególnie dotyczy to pilnowania damskich torebek. Włosi jeżdżą nieostrożnie, szybko, nie zważają na czerwone światła i przejścia dla pieszych. W praktyce ludzie przechodzą między samochodami, na czerwonym świetle. Ulice są zatłoczone i niestety brudne.

       Dwutygodniowy pobyt we Włoszech to za mało, by wystarczająco poznać mieszkańców tego kraju.